środa, 13 sierpnia 2014

Zupa jagodowa i małe szkodniki


Tak, tak, jagody to małe szkodniki. Rzadko udaje mi się z nich coś ugotować lub zjeść, żeby nie pozostawiły plamy na ubraniu. Nawet jak bardzo uważam i już, już bliska jestem sukcesu to zawsze znajdzie się winny ostatni radośnie tryskający jagodowy pieróg albo nawet pusty talerz po zupie niesiony do zmywarki. Nie może mnie to jednak zniechęcić bo zupę jagodową tak uwielbiam, że zajadam się nią w sezonie do oporu, dopóki już jagód dostać nie można, a chwila ta jest bliska.

czwartek, 7 sierpnia 2014

Porzeczkowy sernik na zimno.




Ostatnio zdałam sobie sprawę, że prawie nie odczuwam upałów. Wychodzę z domu o 6 rano, jest przyjemnie ciepło ale nie, żeby gorąco. Kilka godzin pracy w klimatyzowanym pokoju - bywa nawet chłodno, szczególnie w stopy i ręce. Nie piję kawy frappe ani ice tea, bo przed czym tu się chłodzić? Kiedy wychodzę późnym popołudniem, czuję przyjemne uderzenie gorącego powietrza ale zaraz wsiadam w klimatyzowany tramwaj a potem schodzę w chłodne podziemia dworca albo metra. Innym razem wchodzę do klimatyzowanych sklepów. W odzieżowych kuszą mnie minimalistyczne sandałki i lekkie sukienki. Rozsądek nakazuje poprzestać na jednej, przypominając, że to tylko chwilowa potrzeba, bo upalnych weekendów w roku jest zaledwie kilka a do pracy taki strój się niestety nie nadaje.

Czasami zazdroszczę ludziom o wolnych zawodach. Spoglądam z okna biurowca jak błąkają się właśnie w tych lekkich ubraniach, których ja z rozsądku nie kupuję, po placach, modnych bazarach, stoją w kolejce po "najlepsze lody w mieście", piją dla ochłody koktajle i szukają schronienia przed słońcem w cieniu kawiarnianych parasoli.

O upałach zwykło się mówić "nieznośne" (choć dla mnie tylko te powyżej 30 stopni) ale ich niedostatek sprawia, że kiedy kończy się lato myślę: "to już? i tylko tyle?". Dlatego z niepokojem spoglądam, że to już sierpień i wystawiam się na upalne słońce, kiedy tylko mogę, nim nowa letnia sukienka znowu, na prawie rok, zawiśnie w szafie.