piątek, 23 października 2015

Pierogi z kaszą gryczaną, dynią i boczniakami



Jesienią zawsze przychodzi mój czas na pierogi. Mogą być tradycyjne: z mięsem pozostałym z rosołu, ruskie, z kapustą, ale częściej mam ochotę na jakieś nietypowe, najlepiej warzywne. 

Farsz z dzisiejszej propozycji składa się z czterech głównych składników: kaszy, boczniaków, cebulki i dyni. Dynia jest niezbędna, nie dlatego, że bardzo wpływa na smak, ale dlatego, że zamienia rozsypującą się masę w elegancki, dobrze trzymający się farsz, którym łatwo nadziewać ciasto.
Podstawowa masa może być na początku nieco mdła (tym bardziej jak nie dodamy mięsnej wkładki). Szczególnie użycie niepalonej kaszy gryczanej to dla mnie spore wyzwanie. Jest ponoć bardzo zdrowa ale też dość niewyraźna w smaku, a wiadomo, że do pierogów farsz musi mieć charakter. Napiszę czym ją doprawiłam, żeby uzyskać satysfakcjonujący dla mnie efekt, ale może Wasze głowy i kuchenne szuflady skrywają ciekawsze ingrediencje? Jakieś tajemnicze mieszanki, które zamieniają każdą niewyraźną masę w kulinarne cudo?

piątek, 9 października 2015

Tarta cytrynowa i wypieki uboczne.


Idealną mini tartę cytrynową kupiłam niegdyś w cukierni Lukullus. Kruche ciasto, cudowny, delikatny, cytrynowy krem i włoska beza. Niebiańska tarta Limoncello. Chciałabym umieć zrobić podobną. Godzinami przeglądałam przepisy, żeby znaleźć taki, który jak najwierniej odzwierciedli tamto wrażenie smakowe. Ostatecznie zaufałam przepisowi M. Rouxa. Niestety w czasie realizacji czekały na mnie niespodzianki wynikające z błędów w przepisie i mojej nieudolności. Jakoś się udało doprowadzić wszystko do końca, ale przy okazji upiekłam jeszcze osobno krem cytrynowy i kruche ciasteczka. Kruchego ciasta celowo zrobiłam więcej a masa cytrynowa po prostu nie zmieściła mi się do tarty. Powinno być jej dwa razy więcej, ale nie bardzo radzę sobie ze zrobieniem wysokich brzegów. Zawsze gdzieś ciasto się ześlizgnie. To znaczy pewnie bym sobie poradziła, gdybym wcześniej pomyślała jakie to jest ważne, ale dotychczas się tym nie przejmowałam, bo z tartami takimi ja ta albo ta nie było kłopotu. Jednak tym razem rzadka masa wylewała się przez pierwszy napotkany uskok. Myślę, że należy ciasto „zahaczać” za brzeg formy, żeby brzegi nie opadły w trakcie pieczenia.

Nie, nie wyszedł mi mój wzorzec cytrynowej tarty. Krem był gęściejszy i nie miałam już siły na włoską bezę, tym bardziej, że nie mam doświadczenia w jej robieniu. Ale i tak tarta wyszła zadziwiająco smaczna. Może po prostu w ogóle jestem fanką tart cytrynowych? Albo tak niewiele trzeba by tarta cytrynowa była pyszna?
Nie wiem ale niedługo wypróbuję inny przepis i sprawdzę

... a tę z Lucullusa najwyżej znowu sobie kupię.